Trends-AU

Prezydent Nawrocki musi obłaskawić narodowców. Wystraszył się ich furii

Nawrocki wystraszył się ich furii. Dość powiedzieć, że decyzji o podpisie nie ogłosił osobiście, wypychając do tego szefa swej kancelarii Zbigniewa Boguckiego. Żeby uspokoić nagrzane nacjonalistyczne czerepy, Bogucki z miejsca się pokajał, że to tylko ten jeden podpis i kolejny raz nasz pan Karol nie odda Ukraińcom ani guzika. Wszak po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy i nie będziemy gospodarstwem pomocniczym Ukrainy.

Widać wyraźnie, że Nawrocki wpadł w pułapkę swej kampanijnej, antyukraińskiej retoryki. Z tego samego powodu zresztą bawi się w ciuciubabkę z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Praktyka w świecie dyplomacji jest taka, że nowy prezydent odwiedza swych bardziej doświadczonych odpowiedników za granicą. Nawrocki dostał zaproszenie do Kijowa, ale jechać tam nie chce, właśnie dlatego, że wyglądałoby to w jego elektoracie jak poddańcza pielgrzymka. W dodatku musiałby – przynajmniej retorycznie – zetrzeć się z Zełenskim. Szkopuł w tym, że tego oczekuje nie tylko jego antyukraiński elektorat, ale przede wszystkim Kreml. W związku z tym woli Nawrocki ukrywać się przed Zełenskim. Ostatnio pokrzykiwał na niego ze Słowacji, czyli jednak bliżej Moskwy.

Co najmniej jedno łączy Andrzeja Dudę i Karola Nawrockiego. Obaj uwielbiają celebrę, podczas której mogą sobie pokrzyczeć. Najgłośniej krzyczą podczas oficjalnych świąt, gdy otacza ich żołnierski szpaler – nie wiedzieć czemu mają przekonanie, że pokrzykując, stają się charyzmatycznymi przywódcami, za którymi mundurowi pójdą sznurem. Po pierwszym kwartale Nawrockiego można powiedzieć, że pokrzykiwanie wychodzi mu najlepiej. Ostatnio kilka dni temu, z okazji 100. rocznicy ustanowienia Grobu Nieznanego Żołnierza.

Pierwszy kwartał wskazuje na to, że to będzie prezydentura jednowymiarowa, skrojona pod elektorat twardej prawicy. Bez oryginalnych pomysłów, bez ważkich politycznych gestów, bez łączących Polaków inicjatyw.

Skoro kampania adresowana do elektoratu PiS, Konfederacji i Korony Grzegorza Brauna dała mu zwycięstwo, to dlaczego miałby się przejmować innymi wyborcami? Nawrocki podejmuje wyłącznie takie działania, które podobają się wyborcom prawicy. To inaczej niż w przypadku Andrzeja Dudy, który zasłynął kilkoma gestami wymierzonymi w oczekiwania elektoratu PiS, za co do dziś zbiera cięgi (m.in. weta sądowe, zablokowanie komisji ds. rosyjskich wpływów, sprzeciw wobec lex TVN). Nawrockiego nie stać na nic tak drastycznego, a ukraiński podpis to wszystko, na co mógł sobie pozwolić.

Prezydent wciąż znajduje się w trybie kampanijnym – spotka się z młodzieżą na kebabie, obiecuje emerytom wyższe świadczenia, nagrywa infantylne filmiki na media społecznościowe. Nie ma się co dziwić. Tak sobie wyobraża politykę, bo innej po prostu nie zna.

Głównym dylematem Nawrockiego pozostaje to, jak daleko się posunąć w obszarach, w których PiS, Konfederacja i Braun mówią różnymi głosami. Test przyjdzie już wkrótce. Niedługo na jego biurko trafią dwie ustawy dotyczące zwierząt – zamknięcie w Polsce hodowli na futra oraz zakaz trzymania psów na łańcuchach. Klub PiS jest podzielony w sprawie futer i łańcuchów, ale wiadomo, czego od Nawrockiego oczekuje Kaczyński. Z kolei Konfederacja i brauniści są całkowicie przeciwni zwierzęcym zakazom, podobnie jak ich elektorat. Tymi decyzjami Nawrocki pokaże, do kogo mu bliżej.

Dotychczasowe weta sprawiają wrażenie przypadkowych. Trudno dopatrzyć się w nich spójnej strategii czy choćby szkicu wizji prezydentury. Wiadomo, że Nawrocki będzie trzymał się prawicowego i kościelnego kursu – pytanie tylko, jak daleko zamierza się w tym posunąć. Na pewno między bajki trzeba włożyć zapowiedzi z kampanii, że rozważy podpisanie ustawy o statusie osoby najbliższej, czyli miękkiej wersji związków partnerskich. Nie rozważy – dla tej drugiej, liberalnej i lewicowej Polski nie ma w jego prezydenturze miejsca.

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button