Koszmar Szczęsnego w LM. Cztery gole, jeden “skasowany”. Lewandowski bezradny

Gdyby przedmeczowe prognozy snuć wyłącznie w oparciu o wyniki poprzedniej serii gier, gospodarze zostaliby skazani na zagładę. Przed dwoma tygodniami Barcelona rozgromiła Olympiakos Pireus 6:1, z kolei Club Brugge uległ 0:4 Bayernowi Monachium. Tyle że w środowy wieczór nie miało to już żadnego znaczenia.
Zgodnie z przewidywaniami w wyjściowej jedenastce “Blaugrany” znalazł się Wojciech Szczęsny. Na ławce rezerwowych zasiadł Robert Lewandowski. Ale z nadzieją na zdobycie 106. bramki w Lidze Mistrzów.
FC Barcelona w poważnych tarapatach. Szczęsny kapituluje, Lewandowski nie strzela
Do pierwszej interwencji Szczęsny został zmuszony już w drugiej minucie spotkania. Poradził sobie jednak z kąśliwym uderzeniem Christosa Tzolisa. Jak się miało okazać, stanowiło to niezawodny zwiastun tego, co czeka Polaka w kolejnych fazach rywalizacji.
Po sześciu minutach było 1:0. Carlos Forbs idealnie dograł z prawego skrzydła, a piłkę wślizgiem do bramki skierował Nicolo Tresoldi. Polski golkiper przepuścił futbolówkę pod brzuchem.
Odpowiedź mistrzów Hiszpanii była jednak błyskawiczna. Nie minęło 120 sekund, a po niemal bliźniaczej akcji mieliśmy remis. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Fermin Lopez, a dzieła dopełnił Ferran Torres.
Stracony gol w żaden sposób nie zdeprymował gospodarzy. Była 17. minuta, gdy oko w oko ze Szczęsnym stanął Forbs. Zawinął przytomnie lewą nogą i było 2:1.
Szalone tempo spotkania zapowiadało kanonadę. Ale do przerwy kolejne gole już nie padły. Bliżej powodzenia byli jednak goście – po strzale Julesa Kounde piłka trafiła w poprzeczkę, a w sytuacji sam na sam z golkiperem rywala minimalnie chybił Torres.
Zaraz po zmianie stron znów refleksem popisać musiał się Szczęsny. Tym razem z ostrego kąta przymierzył Joaquin Seys. Polak sparował piłkę na korner.
Ekipa z Brugii – inaczej niż w pierwszej odsłonie – nie poszła jednak za ciosem. Jeszcze przed upływem kwadransa na murawie pojawił się Lewandowski, co podziałało na jego partnerów ożywczo. Eric Garcia strzałem z dystansu trafił w poprzeczkę, a po chwili było już 2:2.
W bramkowej akcji główną rolę odegrał Lamine Yamal. Przedryblował w sumie pięciu rywali – tylko na moment wymieniając futbolówkę z Lopezem – i chytrym strzałem po ziemi doprowadził do wyrównania. Ofensywa doprawdy przedniej marki.
Tyle że popis młodszego kolegi zupełnie uśpił defensorów “Dumy Katalonii”. Forbs ponownie znalazł się sam tuż przed Szczęsnym i jeszcze raz nie zawiódł. Wystarczyła lekka podcinka, by po raz kolejny znaleźć się na liście strzelców. 3:2!
Wydawało się, że sytuacja Barcelony robi się dramatyczna, gdy wkrótce potem w jej polu karnym upadł Forbs. Arbiter wskazał na jedenasty metr. Decyzję jednak odwołał po skrupulatnej analizie VAR.
Wybrańcy Hansiego Flicka zapracowali na gola wyrównującego. Niefortunną interwencją futbolówkę do własnej bramki skierował głową Tzolis. Ale to było wszystko, na co tego dnia mogli sobie pozwolić faworyzowani Katalończycy.
Już w doliczonym czasie gry Romeo Vermant wyłuskał piłkę Szczęsnemu i trafił do siatki. Przez chwilę wydawało się, że to zwycięska bramka tej konfrontacji. Polaka uratował jednak VAR, powtórki wykazały faul na bramkarzu.
35-letni golkiper po raz drugi w tym sezonie kapituluje przynajmniej trzy razy. Dokładnie przed miesiącem pozwolił się pokonać czterokrotnie. “Blaugrana” uległa wówczas na wyjeździe Sevilli 1:4.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas




